poniedziałek, 29 grudnia 2014

PROLOG


"Kawałek życia, który ze mnie wydarłeś
Tylko cudem ominął moje żyły.
"


rok 2004
 W pokoju panował mrok, chociaż na zewnątrz już świtało. Zasłony szczelnie odcinały dopływ nawet najmniejszego promyka słońca, który niósł nadzieję na kilka godzin oddechu od cierpienia. Na łóżku z podkulonymi nogami siedziała młoda dziewczyna. Brązowe, potargane kosmyki włosów opadały na ramiona Bianki. Podpuchnięte od płaczu oczy nie wypuszczały kolejnych łez. Było ich już zbyt wiele, aby powstały kolejne. Mokre policzki piekły ją nie tylko od słonej cieczy, zdecydowanie bardziej czuła na nich silne uderzenia. Ból fizyczny nie był tak bardzo niekomfortowy, przezwyciężały go rany na psychice, których nie można było porównać w żadnym stopniu do tych na ciele. 
 Nie miała siły wstać i wpuścić do pokoju uroków pogodnego poranka. Bała się zrobić chociaż najmniejszy hałas, który mógłby zbudzić drugiego domownika. Wolała pozostać na miejscu, czuła się bezpieczniej na starym łóżku z wystającymi sprężynami i nieco podartą już pościelą. Wzrok utkwiła w niewidzialnym punkcie, który w otaczającej czerni mógł być wszystkim. W głowie miała wiele myśli, a jednak żadna nie była w stanie opisać tego, jak się czuła. Upokorzona, zraniona i wykorzystana. Kolejny raz. Nie pierwszy i nie ostatni. Czym sobie na to zasłużyła? Nie wiedziała jak brzmi odpowiedź na to pytanie.

"Pozwól mi rozpaść się na kawałki,

Bym mógł być zbudowany od początku.

Gdyż te połamane skrzydła, których zwykłem się trzymać,

Nie mogą już w stanie wznieść mnie ku niebu."

 

 rok 2008
 Nie wiedziała jaki jest dzień, nie miała pojęcia czy to ranek, a może już południe. Tkwiła w jednym miejscu chwilę, może dłużej. Poczucie czasu straciła tak dawno temu, że nawet nie starała się go odnaleźć. Nie pamiętała kiedy ostatni raz była wśród ludzi, którzy mogliby być dla niej bliscy. Nie miała przyjaciół, nawet znajomych. W szkole bywała rzadko, ale ukończyła ją. Nie rozmawiała z nikim, była zamknięta w sobie i nie dawała nikomu dojść do siebie. Nie mieli wspólnych tematów, każdy uważał ją za aspołeczną i tak też zachowywała się. Nie chciała pomocy, współczucia, czy zwykłej wymiany zdań, bo to i tak nie mogło jej pomóc. Taki był jej los i już się z nim pogodziła. Wpajano jej, że sama sobie na to zasłużyła, wiec musiało tak być. Dlaczego to ktoś inny miał ponosić odpowiedzialność za jej winy? 

"Odziałem się w uśmiech podszyty fałszem,
By przetrwać, musiałem nauczyć się go udawać."


rok 2013
 Bolało. Z każdym dniem, z każdą nocą coraz bardziej. Bolał fakt, że krzywdził ją własny ojciec. Niegdyś jej ukochany tatuś, teraz największy wróg, którego nie potrafiła obdarzyć innym uczuciem niż nienawiść. Mijał dziesiąty rok od śmierci mamy. To wtedy wszystko zmieniło się tak bardzo, chociaż i wcześniej nie było dobrze. Wtedy nie odczuwała tego tak bardzo. Teraz pragnęła uwolnić się. Nie mogła znosić tego dłużej. Uśmiechała się codziennie do swojego odbicia po to, aby powiedzieć samej sobie dwa słowa. Dasz radę. Ten dzień musiał nastać. Nie mogła być więźniem do końca życia, poniżanym tak bardzo, że ciężko jej było patrzeć na samą siebie. Robiła to tylko po to, aby móc z kimś porozmawiać. Wcześniej potrafiła milczeć, ale teraz miała tego dosyć. Długo planowała co zrobić, aby uciec i zacząć od nowa.
 Na palcach zeszła po schodach, a następnie skierowała się do kuchni. Z salonu dochodziło donośne chrapanie, tak więc spał. Bezszelestnie starała się wykonywać każdy ruch. Wyciągnęła z szuflady największy nóż stołowy jaki tylko zdołała odnaleźć. Delikatnie przejechała ostrzem po palcu, a w mgnieniu oka pojawiła się stróżka krwi. Był idealny. 
 Nie mogła uwierzyć w to, co zamierzała zrobić. Była jednak tak zdesperowana, że nie miała już innego pomysłu. Wsunęła przedmiot w szparę między spodniami, a paskiem i zakryła go koszulą. Bezgłośnie zjawiła się w pokoju, gdzie spał mężczyzna. Jego ciągła kontrola nad nią, nie pozwoliła jej na ucieczkę, czy zawiadomienie kogokolwiek o tym, co dzieje się w mieszkaniu państwa Moore. Wywierał wpływ na jej umysł, nie potrafiła sprzeciwić się jego słowom. Pogodziła się z nimi i dlatego nigdy nie próbowała uwolnić się, kiedy miała na to okazję. Wychodziła przecież do szkoły. Wiedziała jednak, że znalazłby ją wszędzie i byłoby jeszcze gorzej. 
 W domu była zamknięta na wiele spustów. Okna, drzwi, nic nie można było otworzyć. Znała skrytkę na klucze, ale zdobycie ich graniczyło z cudem. Ostrożnie zbliżyła się do śpiącego mężczyzny. Na kieszeni od spodni leżała jego ręka. Delikatnie chwyciła ją, w myślach modląc się aby to było to miejsce i aby nie zbudził się. Powolne ruchy były wręcz niezauważalne, ale kończyna w końcu opadła delikatnie na sofę. Drobne palce wsunęły się pod materiał i odczuła ogromną ulgę, gdy poczuła pod nimi jej ocalenie.
 Mocny ucisk na nadgarstku sprawił, że zamarła bez ruchu. Jej oddech przyśpieszył raptownie, a wzrok powędrował na twarz nieświadomego jeszcze chwilę temu mężczyznę. Odepchnął ją od siebie, sprawiając, że upadła. Zerwał się z miejsca, głośno wymieniając liczne przekleństwa, które nawet nie docierały do Bianki. Była przerażona, a musiała szybko wymyślić coś, aby uniknąć ogromnego gniewu jej oprawcy. Poczuła mocne uderzenie w brzuch i wiedziała, że nie ma innego wyjścia. Sięgnęła po nóż i niewiele myśląc wbiła go w pochylonego nad nią mężczyznę. Na dłoniach poczuła krew i dopiero wtedy otworzyła oczy. Trafiła w nogę, ale nie miała zamiaru poprawiać tego. 
 Mężczyzna przewrócił się. Korzystając z okazji, wyciągnęła klucze z jego kieszeni i skierowała się do wyjścia. Otworzyła drzwi i zaczęła biec przed siebie. Uderzyła w jednego z przechodniów i dopiero to ją zatrzymało.
 - Coś się stało? - Zapytał brunet, przyglądając się roztrzęsionej dziewczynie.
 - Nie. - Wyjąkała rozglądając się nerwowo.
 - Niech się pani uspokoi. - Złapał ją za ramiona, a Bianka niemalże odskoczyła od niego. - Czy to krew? - Zapytał niepewnie, zauważając jej dłonie.
 Nie mogła skupić się na niczym. Cała ta sytuacja przerosła ją. Świeże powietrze, szum jeżdżących samochodów, nieznajomy. Wszystko zaczęło znikać sprzed jej oczy, dźwięk zacierał się coraz bardziej. I jedna myśl w głowie. Chciałam zabić własnego ojca...

"Jeśli mamy cię jeszcze kiedyś spotkać,
Niech przynajmniej to będzie w samym piekle."




 I oto przed Wami prolog. W sumie jestem zadowolona z efektu, chociaż pierwszy raz podejmuje się takiej dość trudnej jak dla mnie tematyki. Stopniowo przybliżę Wam sytuację Bianki, a to jest tylko taki mały wstęp do całości. Mam nadzieję, że nie jest ani za krótki, ani za długi. Czyli taki, jak prolog być powinien. Jeśli zachęciłam Was do czytania, to niezmiernie miło będzie mi przeczytać również opinie. Tak więc, do następnego!

6 komentarzy:

  1. No no no ... podoba mi sie ;D więcej chceee <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Już się nie mogę doczekać pierwszego rozdziału! �� ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć! Zajrzałaś do mnie, a więc ja jestem u Ciebie!
    Dziewczyno, oczarowałaś mnie! Prolog jest naprawdę wspaniały, a uczucia, które opisałaś - brak mi słów, aby to opisać. Czuję straszny niedosyt, chcę więcej i mam nadzieję, że niedługo pojawi się pierwszy rozdział! : )

    ________________________
    Nie mogę znaleźć spamu, więc wybacz, że tutaj!

    Chciałabym Cię zaprosić na pierwszy rozdział mojego nowego opowiadania! TVD, tylko zmodyfikowane przeze mnie! :)
    Link: http://your-real-face.blogspot.com
    Krótki fragment: [...] - Nie widziałam nikogo takiego - uśmiechnęła się - Chodź zajmij się biologią, a nie jakimś przystojniakiem - zaśmiała się - W ogóle to pamiętaj, że masz Tylera!
    - To było chwilowe zapomnienie się - uśmiechnęła się lekko, po czym zarzuciła swoimi blond włosami i weszła prosto do klasy."

    Zachęcam do przeczytania oraz zapoznania się z zakładkami znajdującymi się w MENU : )
    Proszę również o opinię na temat rozdziału, gdyż to on zdecyduje, czy warto dalej pisać, czy też nie.
    Pozdrawiam i dziękuję - Eunice!

    OdpowiedzUsuń
  4. Opisy, których używasz w pewnym momencie są zbyt barwne. Poza tym szukanie synonimów na siłę niekiedy czyni tekst komicznym, chociaż potrafię zrozumieć, że chcesz po prostu uniknąć powtórzeń. Mimo wszystko zapowiada się ciekawie, więc nie przestawaj pisać. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej.
    Weszłam na Twój blog przez zupełny przypadek i nie żałuję.
    Pięknie napisałaś ten prolog, na prawdę. Wciągnęła się i czekam na więcej :)

    Pozdrawiam,
    Annabel

    OdpowiedzUsuń
  6. Prolog napisany genialnie. Opisy są napisane w taki sposób, że słów brak. W każdym zdaniu dosłownie czuć emocje.Nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń